Za nami 6. kolejka Ekstraklasy. Były derby Dolnego Śląska, były derby Górnego Śląska i w końcu były także nieoficjalne derby Polski. Czego chcieć więcej? Punktów w Fantasy, bo tych w ten weekend nie było aż tak wiele. Kto przyniósł nam najwięcej szczęścia i kto może swoje wyczyny powtórzyć? Sprawdźcie nasze podsumowanie!

Zasłużone zwycięstwo Stali, która szybkimi bramkami ustawiła sobie to spotkanie. Do notatnika managerów Fantasy Ekstraklasy powinny trafić po tym meczu trzy nazwiska z zespołu gospodarzy. Mateusz Mak (1.7, 27 pkt) zaliczył ładną asystę oraz nie najgorsze trafienie i to z jego strony groziło rywalom największe zagrożenie. Spory wachlarz ciekawych ofensywnych zagrań, wzmacniany prezencją Piaseckiego (1.7, 18 pkt) na szpicy. Takiego zawodnika Stali brakowało i wydaje się, że w Mielcu mogą mieć z niego wiele pożytku. Na wyróżnienie zasłużył grający tradycyjnie dość wysoko Getinger (1.8, 19 pkt), który zaliczył asystę. A goście? Owszem, próbowali, zwłaszcza gdy już sie obudzili (głównie w drugiej połowie) i być może nawet zasłużyli na honorowe trafienie. Jednak w ekipie Górników kuleje nie tylko kreacja, ale i wykończenie. Plusiki przy nazwiskach: Michała Maka, który ewidentnie nie chciał odstawać od brata oraz Krykuna i Dziwniela, którzy potrafili stworzyć coś atakując bocznymi strefami. Pod kątem składów do Fantasy pakowanie się w kogokolwiek z Łęcznej, zwyczajnie nie jest logiczne. Co prawda teraz przed nimi domowy mecz z Wisłą Płock, jednak raz, że Nafciarze nieźle prezentują się w tej fazie sezonu, a dwa, że kalendarz po tym spotkaniu robi się naprawdę nieprzyjemny (Legia, Lechia, Pogoń). (MM)

Mecz z gatunku tych, po których menedżerowie Fantasy wiedzą, że nadal niewiele wiedzą. Bramkowy remis ze wskazaniem na gości. Najwyższe InStaty zdobyli gracze defensywni, ale oba zespoły straciły bramki, więc punktów z tego niewiele. Jaga była aktywniejsza i groźniejsza, ale wielokrotnie wyróżniany Imaz nie był tym razem postacią kluczową, a w sytuacjach, które mógł zamienić na punkty wykazywał się brakiem zdecydowania. Nastić, którego tu kilkukrotnie krytykowałem znowu nie zachował CS, a na domiar złego sprezentował bramkę rywalom. Corryn zagrał mocno anonimowo, choć raz znalazł się w sytuacji, którą miał obowiązek zakończyć bramką. Zrelak zszedł z kontuzją, ale po przerwach na kadrę, powinien być gotowy do gry. Ciężko kogokolwiek wyróżniać po takim meczu, aczkolwiek biorąc pod uwagę, że po meczach reprezentacyjnych Warta ma mecz z Niecieczą, a Jagiellonia ze Stalą, to pewnie te topowe nazwiska z obu klubów wciąż pozostaną w orbicie naszych zainteresowań. Szczególnie, że po transferze Michała Żyro, wydaje się, iż podania Imaza będzie miał kto wykańczać. (KB)

Podobno na tym spotkaniu obecny był scout Herthy Berlin. Biorąc pod uwagę, że jedyny piłkarz, który wypracował InStat index powyżej 200 w tym meczu, to strzelec dwóch bramek Pelle, to naprawdę mam obawy, że prędko tenże jegomość z Berlina na polską prowincję już nie zajrzy. Pellego (2.1, 34 pkt) wyróżnić jednak trzeba. Nie chodzi tylko o dwie bardzo ładne bramki zdobyte po strzałach głową, ale również o nieustanną prezencję w polu karnym w kluczowych momentach. Pod nieobecność Balaja i przy Alvarezie grającym tak naprawdę w roli wolnego elektrona, taka fizyczna prezencja Pasów w polu karnym jest gwarantowana praktycznie wyłącznie przez Holendra (przy stałych fragmentach groźny jest również Rodin). Na wyróżnienie i być może nieco więcej uwagi zasługuje w dłuższej perspektywie Pestka (asysta, pewna postawa w defensywie). Po tym meczu spotkałem się z opiniami, że gospodarze grali w piłkę, a punkty pojechały do Krakowa (tak, widziałem i znam statystykę strzałów). No cóż, nie do końca się z tym zgadzam. Nieporadność Słoników przy wykańczaniu akcji (przyznaję – do pewnego momentu tworzonych całkiem składnie), była bowiem dość porażająca. Komentatorzy chwalili Hrosso, ale tak naprawdę większość jego interwencji była skuteczna również z uwagi na postawę strzelających. O opcjach do składu z Bruk-Betu ciężko mówić. Aktywny był po powrocie do gry Gergel, który dodatkowo wykonywał znaczną część sfg, więc być może to na niego można spojrzeć w dalszej perspektywie. Jednak prawdę mówiąc poziom gry BBT, również uwzględniając postawę defensywną całego zespołu, nie zachęca do inwestycji w piłkarzy z Niecieczy. (MM)

Mecz dwóch połów w Gdańsku. Zaczęło się dominacją Lechii, której efektem była „setka” Zwolińskiego i dwie szybkie bramki. Sporo wiatru robił Durmus, aktywni byli także strzelcy bramek: Gajos i Żukowski. Po pierwszych 45 minutach wydawało się, że Lechia wygra ten mecz bardzo wysoko, a sugerowani przez nas defensorzy, zachowają czyste konto. Wszystko zmieniło się w drugiej części gry, gdy Miłosz Kozak zaczął napędzać akcje swojego zespołu, prowadząc do całkowitego przejęcia inicjatywy przez Radomiaka. Warty wyróżnienia jest rzut karny Angielskiego – dawno nie widzieliśmy tak idealnie uderzonej „jedenastki”. Docenić należy również starania Majchrowicza, który obronił kilka strzałów gospodarzy.
Z Lechią po tym meczu pożegnał się trener Stokowiec. Zastąpi go Tomasz Kaczmarek – spora niewiadoma, ale ze sporym potencjałem, bo plotki o potencjalnym zastąpieniu Runjaića (w przyszłości) nie brały się znikąd. I nawet gdyby miał dać powiew świeżości to trudno nam wytypować konkretne nazwiska do polecenia, skoro nie mamy stuprocentowej pewności kto będzie grał. Potencjalna rotacja na pozycji nr 9, brak przekonujących opcji w środku. Czy Lechia skupi się na defensywie tak bardzo jak Pogoń, a wtedy czy Pietrzak znowu będzie opcją? Warto przyglądać się nowej Lechii. (IB)

W niedzielnym hicie 6. kolejki Ekstraklasy Lech Poznań zremisował 1:1 z wiceliderem tabeli – Pogonią Szczecin i tym samym przerwę reprezentacyjną spędzi w fotelu lidera Ekstraklasy. Pierwsza połowa meczu to były typowe “piłkarskie szachy”. W pierwszej połowie meczu Lech nie przeprowadził żadnej groźnej akcji, miał dużo strat w środkowej strefie boiska i sporo niedokładnych podań. Oblicze gry zmienił wprowadzony w przerwie za Skórasia Pedro Tiba. Uspokoił on grę gospodarzy i był motorem napędowym Lecha w drugiej połowie. Swoją szansę miał Ishak (3.60, 25 pkt.), a w słupek uderzył Amaral (2.10, 32 pkt.). Gdy wydawało się, że bramka dla Kolejorza to kwestia czasu, druga żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Kvekveskiri. Mimo gry w osłabieniu, Lech nie odstawał od Pogoni i dążył do zdobycia bramki, ale to Portowcy w 85. minucie spotkania objęli prowadzenie. Lech rzucił się do odrabiania strat i za sprawą wprowadzonego w przerwie Tiby w samej końcówce spotkania wyrównał stan meczu i pozostał niepokonany po 6 kolejkach Ekstraklasy.
Pogoń Szczecin może czuć duży niedosyt po tym spotkaniu. Grając w przewadze przez większą część drugiej połowy i zdobywając gola na 5 minut przed końcem spotkania, nie potrafili dowieźć zwycięstwa do końca meczu. Mimo że pierwsza połowa była rozczarowaniem, to Pogoń miała w niej lepsze okazje do zdobycia gola. Pierwszą z nich na początku meczu miał Parzyszek (2.30, 10 pkt.), a chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kucharczyka (2.80, 18 pkt.) blisko szczęścia był Zech. W drugiej połowie na boisku pojawił się Kamil Grosicki (2.80, 0 pkt.) widać było ogromną jakość tego piłkarza. W swoim stylu wchodził w dryblingi oraz celnie dorzucał piłki z bocznych stref boiska. To po jego sprytnym podaniu w pole karne Smoliński przejął piłke i zagrał ją do Luki Zahovicia (1.90, 17 pkt.), który dał prowadzenie Pogoni. Przerwa na reprezentację będzie dobrą okazją, aby “Grosik” doszedł do optymalnej formy i wskoczył do pierwszego składu Portowców, a co za tym idzie będzie kolejnym zawodnikiem, którego powinniśmy umieścić w składach Fantasy. (MW)

Jesteśmy na samym finiszu okna transferowego i jeżeli w końcówce tego okienka z Zabrza odejdzie Jimenez (a plotki o żywym zainteresowaniu głównie z Turcji wciąż mają się dobrze), to naprawdę trochę żal mi będzie świetnej zabrzańskiej publiki. Nie wiem bowiem dla kogo ci kibice będą przychodzić na stadion. Żeby była jasność – Jimenez w tym meczu zagrał słabo, niczym się nie wyróżnił poza strzałem w poprzeczkę w końcówce spotkania, jednak inną sprawą jest to, na ile zawinili w tym jego partnerzy. Inwestycje w graczy Górnika póki co odradzamy, gdyż jest to ewidentnie zespół szukający właściwego rytmu gry albo raczej szukający jakiegokolwiek rytmu gry. Jedyna postać, przy której po tym spotkaniu można postawić plusik, to Nowak. To jest gość, który szuka rozwiązań ofensywnych, nie chowa się za plecami obrońców i próbuje rozruszać grę. Wsparcie dostaje jednak póki co naprawdę mizerne. Nie dziwi w tej sytuacji, że uporządkowana defensywa Piasta, nie miała w tym spotkaniu zbyt wiele pracy i poradziła sobie dobrze, co cieszy zapewne posiadaczy Placha, Konczkowskiego czy Holubka (1.8, 22 pkt). Ten ostatni wciąż wykonuje część sfg, choć należy odnotować, że od momentu pojawienia się na boisku Kądziora nie oddał on chyba nikomu ani jednego rzutu wolnego oraz rożnego. I przyznać trzeba, że były to w większości niezłe wrzutki. Warto monitorować czas gry Kądziora (2.6, 13 pkt), bo wydaje się, że po przerwie reprezentacyjnej, może być on już materiałem do pierwszego składu. Inna sprawa, że to będzie pozytywny dylemat dla trenera Fornalika, bo Pyrka jako młodzieżowiec jest raczej nie do zluzowania, podobnie zaś argumenty boiskowe bronią wyborów Vidy (2.0, 35 pkt) i nawet Tiago Alvesa, który również prezentował się nieźle. Postawa Torila w ostatnich spotkaniach, na tyle wyleczyła Żyrę z myślenia o pierwszym składzie, że postanowił on raczej powalczyć z Trubehą. Bramka Sokołowskiego, ale on jednak docelowo opcją do składu w Fantasy zapewne nie jest. Z czterech najbliższych spotkań, trzy Piast rozegra u siebie. Tym samym opcje defensywne zapewne do trzymania, a ktoś na dokładkę z zawodników ofensywnych, brzmi również nie najgorzej. (MM)

Sprawiedliwy remis w Płocku. Gospodarze od początku chcieli zaskoczyć rywala i zastosowali wysoki pressing. Pierwszego gola nieco po kwadransie gry zdobyli jednak podopieczni Marka Papszuna. Po zagraniu Patryka Kuna wyśmienicie opanował piłkę Marcin Cebula (2.2, 17 pkt) i nie dał szans na udaną interwencję Kamińskiemu. Zresztą, Cebula był chyba najlepszym zawodnikiem Rakowa w niedzielnym starciu. Jeszcze pod koniec pierwszej odsłony pomocnik częstochowskiej ekipy trafił w słupek, a w drugiej połowie niewiele zabrakło, aby uderzeniem prawie z linii środkowej pokonał golkipera rywali! Wśród gospodarzy wyróżnić należy na pewno Damiana Warchoła (0.9, 25 pkt). Zawodnik “Nafciarzy” kusi nie tylko swoją niską ceną! Warchoł jeszcze w pierwszej połowie wyrównał wynik meczu, a podczas drugiej połowy dwukrotnie testował Kovacevicia. Przy golu dla Wisły asystował nie kto inny jak Mateusz Szwoch (2.4, 19 pkt). Tradycyjnie piłkarz płockiego zespołu dobrze centrował ze stałych fragmentów gry. Dla graczy szukających budżetowych opcji na pewno trzeba wspomnieć o Marcelu Błachewiczu (0.5, 8 pkt), który już drugi raz z rzędu zameldował się w wyjściowym składzie kapeli Macieja Bartoszka. Młodzieżowiec nie popisał się jednak przy golu dla rywali i trzeba obserwować, czy utrzyma miejsce w jedenastce! (TK)

W niechlubny, ale jednak w znaczący sposób trener Żuraw zapisał się na kartach historii Zagłębia, bo Miedziowi przegrali u siebie w derbach po raz pierwszy od dziesięciu lat. I przegrali zasłużenie, ponieważ znacząco pomogli swoim rywalom przy zdobyciu wszystkich trzech bramek. Na pierwszy plan wysuwa się postać Exposito (2.0, 28 pkt), który ewidentnie odetchnął po utracie konkurencji w ataku i z dużą klasą i spokojem zdobył dwie bramki. To jest napastnik o ponadprzeciętnych umiejętnościach, który bramki powinien zdobywać również w sytuacjach, gdy obrońcy rywala nie będą wystawiać mu piłek na strzał. Opcją w Fantasy definitywnie nie jest już Mączyński, który swego czasu kusił świetnymi stałymi fragmentami gry, ale teraz przejęli je już Schwarz, Garcia lub właśnie Exposito. Nie zachęcają także piłkarze Zagłębia, których czekają spotkania z Piastem, Termaliką i Wartą, więc w dużej mierze raczej underowe mecze. Aktywny Daniel nie kusi wcale, Szysz zachęca do zostawienia w składzie, ale nie jest najlepszą opcją z dostępnych. (IB)

W ligowym klasyku rozgrywanym w Krakowie Wisła pokonała Legię 1:0. Wisła była bardziej zdecydowana i zmotywowana w swoich poczynaniach i to zadecydowało o wygranej w tym spotkaniu. Od pierwszej minuty w składzie Wisły wybiegł Felicio Brown Forbes (1.90, 19 pkt.) i to on był jednym z architektów sukcesu. Na początku spotkania dwukrotnie trafiał w obramowanie bramki Boruca. Gola udało mu się zdobyć w 29 minucie spotkania wykorzystując prostopadłe podanie Yeboaha (1.90, 37 pkt.). Na wyróżnienie w tym meczu zasługuje też prawy obrońca Wisły Gruszkowski. Parę razy wrzucił na karuzelę Hołownie i celnie dośrodkowywał piłke do napastników. Przed Wisłą nie najłatwiejszy terminarz, ale pokazali, że potrafią potrafią zagrać dobre spotkanie więc polecamy obserwacje piłkarzy Białej Gwiazdy.
Legia w tym meczu tak jak przypuszczaliśmy wystawiła najlepszy możliwy skład. Niestety chyba piłkarze z Warszawy odczuwali w nogach czwartkową rywalizację w Lidze Europy. W pierwszej połowie w głupi sposób tracili piłkę na własnej połowie i dopuszczali do groźnych akcji pod własną bramką. Dopiero w drugiej połowie Legia zaczęła zagrażać bramce Wisły. Najpierw zza pola karnego przymierzył Muci (1.80, 13 pkt.) ale uderzenie sparował Kieszek, a chwilę póżniej po rajdzie z połowy boiska Emreli (3.10 5 pkt.) znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisły, ale zabrakło mu siły, aby skierować piłke do siatki rywala. Azer moment później zdobył gola, ale jak się okazało wcześniej faulował Frydrycha i bramka nie mogła zostać uznana.
Legia zagrała w tym meczu pierwszym składem, ale mając na uwadze to, że czeka ich gra co 3 dni do końca roku trzeba będzie trzymać rękę na pulsie, aby wytypować kto wybiegnie do gry w każdym następnym meczu. (MW)