Fantastyczny Skaut. Niezbędnik gracza Fantasy Ekstraklasa Bez kategorii Podsumowanie kolejki – Fantastycznym Okiem [GW11]

Podsumowanie kolejki – Fantastycznym Okiem [GW11]

Podsumowanie kolejki – Fantastycznym Okiem [GW11] post thumbnail image
Wygrana Lecha w Warszawie, kolejna strata punktów przez Pogoń, prawdziwy hit w Mielcu. 14 punktów Maka, 12 Frydrycha, a z drugiej strony fatalne wyniki punktowe Imaza, Jimeneza czy Szysza. Polska liga nie potrafi być nudna, a w optyce Fantasy też trochę się wydarzyło. Przeczytajcie proszę, jak #fantastycznyskaut widział 11. serię gier!

Bartosz Śpiączka (1.8, 43 pkt) airlines! Napastnik Zielono-czarnych robi furorę i jest na dobrej drodze, żeby stać się nowym Bilińskim (do wyczynu napastnika Podbeskidzia brakuje mu już tylko pięciu trafień). Goli w tym meczu mógłby mieć nawet więcej, gdyby nie świetna postawa Placha. Bramkarz Piasta uratował gliwiczanom punkt w tym spotkaniu, bo to był naprawdę imponujący mecz Górnika Łęczna. Posiadacze Śpiączki lub Wędrychowskiego mogą jedynie żałować, że nabierających rozpędu zawodników czekają teraz tak trudne mecze (rad, RCZ, LPO). Posiadacze zawodników Piasta mogą natomiast żałować, że… mają tych zawodników w składzie. Piastunki straciły patent na czyste konta (jedno, szczęśliwe, na ostatnie pięć spotkań), a także nie strzelają tak wielu goli. Wyjątkiem mógłby być Kądzior (2.6, 33 pkt), ale tu również mogłoby być lepiej. (IB)

Pif i paf! Raptem 60 sekund potrzebowała Lechia, żeby strzelić Termalice dwie bramki i zamknąć spotkanie. Ależ to zabawnie wyglądało – kiedy Durmus (2.0, 41 pkt) drugi raz wykonywał ten sam zwód i dośrodkowanie do Conrado (1.8, 38 pkt) mieliśmy wrażenie, że dalej oglądamy powtórki pierwszego gola. Tymczasem Lechia kontynuuje swoją fantastyczną serię i jeszcze mocniej kusi w kontekście inwestycji do Fantasy. Kuciak (1.9, 18 pkt) i Maloca (1.7, 42 pkt) przynoszą punkty za czyste konta, a Paixao (2.1, 36 pkt) za zdobyte bramki. Terminarz jest niezwykle kuszący, więc kto wie, czy trójka z Lechii to nie must have w tym momencie. Najtrudniejsze będzie podjęcie decyzji, których zawodników wybrać. Bramkarz brzmi rozsądnie, ale ewentualna rotacja wciąż wchodzi w grę. Maloca ma natomiast aż trzy żółte kartki (podobnie jak m.in. Conrado). Brazylijczyk miewa wspaniałe występy, jak ten w Niecieczy, ale potem znowu potrafi zniknąć (lub usiąść na ławce) – Durmus podobnie. Gajos (2.0, 47 pkt) to opcja niepopularna, a bardzo dobrze punktująca ostatnimi czasy (jak na złość z wyłączeniem meczu vs BBT). Wcale nie tak głupim rozwiązaniem mogłoby być podwojenie napastników – Flavio + Zwoliński, ale regularne problemy zdrowotne zniechęcają do takiego rozwiązania.


Wniosek nie jest jednak taki, że piłkarze Lechii to ryzyko, a że każdy ma swoje wady i zalety. Autor tego fragmentu wybrałby w tym momencie trójkę: Kuciak, Conrado (??), Paixao, ale wątpliwości jest wiele – niechaj rozwieje je MM w czwartkowej zapowiedzi kolejki (#PrognozaSkauta).


Sytuację Bruk-Betu celowo pomijamy, bo mało tam w tej chwili potencjału punktowego. Zresztą plotki o zwolnieniu trenera Lewandowskiego nie biorą się znikąd. (IB)

Wisła przełamała złą passę! “Biała Gwiazda” po trzech przegranych z rzędu w PKO Ekstraklasie w końcu triumfowała. Czy ekipa Adriana Guli zagrała wielki mecz i dzięki temu wygrała? W naszej opinii zdecydowanie nie. Na uwagę zasługuje fakt, że słabo w sobotnim starciu zaprezentowali się gospodarze. Jeszcze w pierwszej odsłonie “Trójkolorowi” mieli nieliczne sytuacje, ale druga odsłona była popisem bezradności zespołu Jana Urbana. W trakcie całego meczu wśród zabrzan okazje mieli tylko Jimenez oraz Podolski. W Wiśle warto odnotować powrót do gry Alana Urygi (1.8, 6 pkt.). Pierwszy mecz po przerwie i od razu czyste konto krakowskiej ekipy. Środkowy defensor Wisły miał swoją szansę na gola, ale po uderzeniu z główki nie trafił w światło bramki. Ciężko po tym pojedynku wyróżnić wielu zawodników, jednak Mikołaj Biegański (0.7, 10 pkt) niewątpliwie zasługuje na uwagę. Młodzieżowiec przynajmniej na chwilę odzyskał miejsce w składzie i może być opcją dla graczy szukających golkipera w bardzo niskiej cenie.(TK)

Śląsk przegrywa drugie spotkanie z rzędu i przegrywa zasłużenie. Co prawda pierwsza połowa spotkania we Wrocławiu to był kawał dojrzałego i inteligentnego futbolu w wykonaniu obu zespołów, to kiedy Raków przyspieszył w drugiej połowie – nie było co zbierać. W optyce piłkarskiej świetne zawody zagrał, wracający po kontuzji, Lederman, ale punkty w fantasy zapewniał ten, który jest jednym z liderów punktacji czyli Ivi Lopez (2.8, 67 pkt). Asysta i gol po dobrej kontrze zapewniły Hiszpanowi 10 oczek w tej kolejce. Bardzo dobrze pokazał się też Gutkovskis (2.2, 38 pkt), który również zaliczył trafienie i asystę. Wspominany przez nas Tudor, dwukrotnie był w sytuacjach, które mogły zakończyć się asystami. Raków jest dobrze funkcjonującą maszyną, a że przed nimi BBT i gkł to bezpieczniej mieć kogoś od nich w swoich składach. W Śląsku były przebłyski i wiemy, że Exposito stać na bramkę z niczego, ale kiedy gra on tak nisko, a do tego często samolubnie, to chyba warto szukać lepszych opcji w ataku. (KB)

Nafciarze po tym jak stracili 7 bramek w dwóch ostatnich spotkaniach, tym razem zachowali czyste konto w meczu przeciwko Pogoni. Za to uwielbiamy Ekstraklasę, prawda? Naprawdę dobre spotkanie w wykonaniu podopiecznych trenera Bartoszka, który tym razem zdecydował się na ustawienie z 4 z tyłu. W przedmeczowej wypowiedzi szkoleniowiec przyznawał, iż jest to związane z chęcią wykorzystania potencjału zawodników ustawionych wyżej. Faktycznie mając w składzie Rasaka, Furmana, Wolskiego i Szwocha, żal posadzić na ławce któregokolwiek z nich. I trener Bartoszek pokazał, że mogą oni (z dobrym skutkiem!) wszyscy grać razem. Wisła była w tym meczu dobrze zorganizowana i dopuściła Portowców jedynie do 2 celnych strzałów na bramkę. Bardzo aktywny po lewej stronie był Tomasik (1.7, 24 pkt), który ochoczo podłączał się do akcji ofensywnych, a także ku zdumieniu niektórych (w tym autora wpisu) – wykonywał znaczną część sfg. Wreszcie – dorzucił świetną piłkę przy bramce Warchoła (1.1, 52 pkt). Ten ostatni z kolei zagrał w swoim stylu – może niekoniecznie był najbardziej aktywny, ale po raz kolejny pokazał, że ma snajperskiego nosa i potrafi się ustawić we właściwym miejscu. Dobrą robotę wykonał w tym meczu w zasadzie cały zespół gospodarzy, a na dodatkowe wyróżnienie zapracował być może jeszcze zmiennik Tuszyński, który niezwykle efektywnie walczył o piłkę i skutecznie się przy niej utrzymywał, gdy jego zespół najbardziej tego potrzebował. Goście z kolei, jak na zespół z takim potencjałem ofensywnym, zaprezentowali się blado. Niczego wielkiego nie pokazał Grosicki, którego nieudane zagranie zapoczątkowało bramkową akcję gospodarzy. Stosunkowo mało było w grze Kowalczyka, starał się za to i to bardzo Żurawski, ale z efektami było różnie. Jak choćby w 96 minucie spotkania, gdy pomocnik Portowców miał na nodze piłkę meczową i koncertowo ją zmarnował. Pozbawiony w zasadzie jakiegokolwiek serwisu był Parzyszek, choć ciężko odpowiedzieć na pytanie na ile zawinili w tym jego koledzy z drugiej linii, a na ile on sam swoją dość ograniczoną mobilnością. Pogoń czeka mecz u siebie z Jagą, a następnie dwa trudne wyjazdy na Legię i do Rakowa. Portowcy wciąż tracą niewiele bramek, ale patrząc na ostatnie poczynania defensywne podopiecznych Runjaica, czyste konta Stipicy&co wcale nie jawią się już jako takie oczywiste. (MM)

Zasłużone zwycięstwo zespołu prezentującego się obecnie po prostu lepiej. Pomeczowe statystyki obrazujące przewagę Pasów praktycznie w każdym elemencie począwszy od strzałów (w tym celnych), poprzez rzuty rożne, aż do liczby wymienionych podań, nie kłamią. Osłabiona brakiem Alvareza, Siplaka oraz Knapa Cracovia wygrała zasłużenie, będąc w przekroju całego spotkania zespołem lepszym od Warciarzy. U gospodarzy warto wyróżnić dobrze dyrygującego defensywą Rodina oraz, niemal już tradycyjnie, aktywnego w ofensywie Hancę. Pelle tym razem bez liczb, jednak praktycznie każda groźniejsza sytuacja stworzona przez Pasy, przechodzi przez niego albo jest przez niego finalizowana. Więcej niż poprawny mecz bocznych obrońców – Rapy i po raz kolejny – Pestki, który dodatkowo był zamieszany w akcję bramkową przy golu Rakoczego. Warciarze wrócili do ustawienia z 4 z tyłu jednak nie przyniosło to efektu w postaci uszczelnienia defensywy. Ewidentnie, zwłaszcza w początkowym fragmencie spotkania, goście próbowali determinacją i agresją stworzyć presję na gospodarzy, jednak czysto piłkarsko odstawali od Cracovii na przestrzeni całego meczu. Ciężko o wyróżnienia i polecenia do naszych składów. Warta wciąż traci bramki i ma olbrzymie problemy z kreacją. Jakimś światełkiem w tunelu jest postawa bardzo aktywnego Rodrigueza, który do tej pory był dość skromnie wykorzystywany przez trenera Tworka. Tak naprawdę nie ma jednak o czym mówić, skoro Swojska Banda nie zdobyła bramki od …6 ligowych spotkań. (MM)

Lech Poznań pokonał w niedzielnym hicie Ekstraklasy Legię Warszawa 1:0 i tym samym przerwał trwającą siedem meczów fatalną serię porażek przy ulicy Łazienkowskiej. W przekroju całego meczu można uznać, że zwycięstwo Lecha było w pełni zasłużone, gdyż to goście stworzyli sobie więcej okazji do zdobycia bramki. Legia zagrożenie pod bramką Kolejorza stwarzała tylko poprzez stałe fragmenty gry, które dobrze wykonywał Jouse, trafiając raz bezpośrednio z rzutu wolnego w poprzeczkę. Lech natomiast przeprowadzał groźne i konkretne akcje zakończone strzałami na bramkę Tobiasza. Dobre zawody rozegrał Ba Loua (2.00, 17 pkt.), który na początku meczu trafił w słupek, a jego stroną przechodziło najwięcej akcji Lecha Poznań.


Gospodarze mieli doskonałą okazję do zdobycia gola na początku drugiej połowy, po błędzie Salamona piłkę przejął Luquinhas i dośrodkował ją prosto na głowę Emreliego, ale ten fatalnie spudłował z pięciu metrów.


Gol dla Lecha padł po rzucie wolnym wykonanym przez Rebocho (2.10, 35 pkt.), który celnie dośrodkował piłkę na dalszy słupek do niekrytego Ishaka (3.70, 58 pkt.), a ten plasowanym strzałem pokonał bramkarza Legii. Napastnik Lecha mógł podwyższyć wynik meczu na 2:0, ale w samej końcówce meczu nie wykorzystał rzutu karnego. Wyżej wymieniona trójka z Lecha zagrała bardzo dobre spotkanie i to między innymi oni byli głównymi architektami tego sukcesu. Terminarz Lecha sprzyja teraz inwestycji w piłkarzy Kolejorza, którzy w tym sezonie dostarczają punktów jak na zawołanie, ale niestety limit w składzie Fantasy ogranicza nam pole manewru.

Kibice narzekają czasem na poniedziałkowe spotkania o 18:00, ale kiedy spojrzeć na przebieg ostatnich takich meczów, to trzeba przyznać, że emocji w nich nie brakuje. Nie inaczej było tym razem. W Mielcu obejrzeliśmy wszystko co składa się na dobre widowisko: grad bramek, rzuty karne, trafienie samobójcze, czerwoną kartkę. Z punktu zaś widzenia kibica mieleckiej Stali najwspanialsza była nieustępliwość ich zespołu. I to nawet kiedy nie wszystko układało się po ich myśli. Trzecie trafienie samobójcze w sezonie Krystiana Getingera mogło podłamać najtwardszych. Sam obrońca przyznał z zatroskaną miną, że trzeci swojak to nie może być przypadek. Ale Stal grała charakternie. Kreowała sytuacje, dobrze spisywał się przesunięty do środka Sitek (na wahadle dobrze grał Wrzesiński), tytaniczną pracę wykonywali Piasecki, Tomasiewicz i wspomniany Gettinger (dwie asysty, przy czym druga wg zasad nie dająca punktów). Dwa trafienia zaliczył polecany przez nas Mak, który uzbierał już 57 pkt. Wrażenie robiły ataki na bramkę Zagłębia w 94 min, kiedy Stal miała już pewne zwycięstwo. W skrócie: uczta dla kibica, niewiele wniosków dla menedżera fantasy. O ile mecz z Wartą to też szansa na dobry występ kilku piłkarzy, to później terminarz wygląda dość okrutnie: LPO, leg, LGD. Wychwalamy tu Stal, ale warto pamiętać, że ich gra po części wynikała też z beznadziejnej postawy gości. Przemeblowana obrona (w sumie 4 debiutantów w zespole), bezzębni Starzyński i Szysz to nie jest recepta na dobrą grę. Szarpał w zasadzie jedynie Daniel, którego nazwisko podkreślamy od jakiegoś czasu. Tym razem Czech popisał się pięknym trafieniem, ale w pojedynkę meczu nie mógł wygrać. (KB)

Spotkanie w Mielcu bardzo wysoko zawiesiło poprzeczkę z napisem “emocje” i żeby nie męczyć czytelników musimy napisać, że mecz Jagi z Radomiakiem nie sprostał oczekiwaniom. Jagiellonia miała przewagę, ale w fazie ofensywnej zazwyczaj coś się zacinało. Były momenty przyspieszenia, kilka lepszych piłek z klepki, ale zasadniczo nie działo się nic wartego odnotowania. Nastić popisał się ładną asystą, ale w następnej akcji zszedł z kontuzją. Aktywny był po wejściu na boisko Nalepa, który oddał kilka strzałów z dystansu. Kompletnie niewidoczny był Imaz, który na domiar złego sprokurował karnego. O ile ofensywa była blada, to blok obronny spisywał się bardzo dobrze. Radomiak wyszedł na dwóch napastników i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestał kreować tyle co zazwyczaj. Maurides był zupełnie niewidoczny. Angielski w dobry stylu wykorzystał jedenastkę. Leandro kilka razy próbował grać. Mecz się odbył, Radomiak znowu zremisował. (KB)

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Post